Wyszarpany remis !
Polonia Kopytowa - Ostoja Kołaczyce 3-3 (3-1)
1-0 Wojciech Munia 7'
2-0 Wojciech Munia 9'
2-1 Szymon Grzesiak 12'
3-1 Wojciech Munia 15'
3-2 Dominik Kowalski 77'
3-3 Maciej Jarosz 89'
Skład:
Gustek - Kaleta W. (68' Sypień), Wiejowski, Krajewski, Kotulak - Podgórski, Grzesiak R (C), Jarosz, Grzesiak S. - Śliż (45' Kowalski), Juszkiewicz.
Kartki:Krajewski, Grzesiak R. (żółte), Grzesiak S. (czerwona)
"Sędziowali": Kijowski, Śnieżek, Szelc A.
Sporą rzeszę kibiców ściągnął mecz lidera z wiceliderem, którzy liczyli na piękne widowisko i zapewnienie sobie awansu Polonii do klasy okręgowej. Jak się później okazało liczba kibiców na pewno miała wpływ na decyzje sędziego Kijowskiego. Zacznijmy jednak od początku - w 7 minucie do wybitej przez naszych obrońców piłki dopadł Wojciech Munia i nie zastanawiając się wiele oddał strzał z powietrza, który wylądował w naszej bramce. Nie minęły dwie minuty i doczekaliśmy się pierwszej kontrowersji w tym meczu - nasz obrońca wyprzedził Munię, zaś ryk kibiców sprawił, że sędzia podyktował rzut wolny z 16 metrów, decyzja kuriozalna w oczach wielu obserwatorów, nie tylko naszych kibiców. Po chwili Munia wykorzystał szansę i podwyższył na 2-0. Odpowiedź naszej drużyny mogła była natychmiastowa i w 11 minucie piłka po rzucie rożnym i uderzeniu głową Kuby Śliża wylądowała tylko na słupku bramki Gierlickiego... po dwóch minutach nasza drużyna zdobywa jednak kontaktową bramkę - szybka akcja prawym skrzydłem Podgórskiego, dośrodkowanie - piłkę próbował skierować do bramki Śliż, ale z metra przy asyście obrońcy Szymon Grzesiak zdobywa gola wślizgiem. Po chwili znów sędzia Kijowski daje się ponieść emocjom i krzykowi kibiców i dyktuje bliźniaczo podobnego wolnego. Za protesty nasi gracze otrzymują żółte kartki, a najlepszy strzelec ligi ponownie z rzutu wolnego kompletuje hat - tricka... Ta bramka wyraźnie podcięła nam skrzydła, bowiem sędzia może się pomylić, i to rozumiemy, ale nie ciągle w jedną stronę, co ewidentnie wpływa na wynik meczu. Polonia próbowała pójść za ciosem, ale już bez zagrożenia pod naszą bramką. Mniej więcej od 30 minuty Polonia zaczyna grać na czas, a Ostroja próbuje zdobyć kontaktową bramkę. Po rzucie rożnym piłka trafia w rękę obrońcy Polonii, ale sędzia nie reaguje. 3 minuty później dobra akcja lewym skrzydłem Kotulaka, dobra centra, ale piłka mija wszystkich. W 45 minucie akcję środkiem przeprowadził Rafał Grzesiak, który uruchomił na prawym skrzydłem Kubę Podgórskiego, ale strzał naszego skrzydłowego przeszedł minimalnie obok słupka. Do przerwy przegrywaliśmy 3-1, ale było czuć, że miejscowi wcale nie mają kontroli nad meczem, ba... prócz rzutów wolnych z pierwszych 10 minut nasz bramkarz nie miał nic do roboty.
Druga połowa zaczęłasię znów kontrowersją - po rzucie rożnym jeden z graczy Polonii skiksował, a piłka ponownie uderzyła gracza lidera tabeli w rękę - oczywiście bez reakcji sędziego. W 55 minucie rajd urządził sobie Rafał Grzesiak, który minął sześciu zawodników Polonii i wystawił piłkę Maćkowi Jaroszowi, ten jednak w dogodnej sytuacji skiksował... 10 minut później nasza drużyna zdobywa kontaktową bramkę - po rzucie rożnym uderzał nasz kapitan, bramkarz wypluł piłkę, a tam gdzie powinien być był Dominik Kowalski i przegrywaliśmy 2-3. Polonia w drugiej połowie skupiła się wyłącznie na defensywie i ciężko przywołać jakiś sensowny atak. Ostoja atakowała z pasją, mając wiele szans na zdobycie bramki, ale piłka jak zaczarowana mijała cel. Ostatni kwadrans musieliśmy grać w osłabieniu, bowiem Szymon Grzesiak skierował kilka niepotrzebnych słów w kierunku sędziego, a ten pokazał mu czerwoną kartkę. Mimo tego, Ostoja nadal atakowała lidera, chcąc wyrównać stan meczu. W 80 minucie udaje nam się to - piłka po uderzeniu Patryka Wiejowskiego ląduje w siatce, ale radość była przedwczesna - sędzia boczny Śnieżek podejmuje katastrofalną decyzję - otóż nasz stoper uderzał niemal ze środka pola karnego - przed nim było co najmniej dwóch naszych zawodników, oraz dwóch kryjących ich zawodników.... Nadal przegrywaliśmy, czas uciekał, kibice Polonii otwierają szampana ciesząc się z awansu - ale my gramy do końca - tak jak z Łękami gdy rywale wyrównali tuż przed końcem meczu, ale zdołaliśmy przeprowadzić jeszcze akcję, dającą bramkę - tak było i tym razem! W 89 minucie akcję zapoczątkował Rafał Grzesiak, który dograł do dobrze ustawionego w polu karnym Mateusza Juszkiewicza, ten zagrał do będącego na czystej pozycji Maćka Jarosza, który poczekał aż bramkarz się położy i ze stoickim spokojem podcinką w stylu Tomasza Frankowskiego doprowadził do remisu. Na trybunach konsternacja i cisza jak makiem zasiał... Graliśmy do końca, pomimo katastrofalnego sędziowania zdołaliśmy na boisku lidera wyszarpać punkt, jeszcze raz udowadniając, że Ostoja gra do końca !
Komentarze