Derby są nasze !

Derby są nasze !

Orzeł Bieździedza - Ostoja Kołaczyce 1-2 (1-2)
stadion w Bieździadce
bramki: Sławomir Wojdyła, Mateusz Krajewski
skład: Gustek - Sypień, M.Kaleta, Wiejowski, Kotulak (88' Kowalski) - Rachowicz (73' Kurcz), R. Grzesiak (C), Krajewski, S. Grzesiak - Stefanik (80' Juszkiewicz), Wojdyła.
kartki: M.Kaleta, Kotulak (żółte), S. Grzesiak (czerwona - 66 minuta).

Sporą rzeszę fanów lokalnego futbolu ściągnął mecz derbowy pomiędzy Orłem, a Ostoją Kołaczyce. Był to zaległy mecz z rundy jesiennej, co sprawia, że zarówno pierwszym, jak i ostatnim meczem na wiosnę będa właśnie pojedynki pomiędzy Orłem, a Ostoją.
W sobotę przed meczem w powiecie panowały burze i wyładowania, co miało niewątpliwie duży wpływ na stan murawy - było grząsko i ślisko, co niwatpliwie sprzyjało grze defensywnej, ciężej po prostu było na takiej murawie kreować akcje, a niżsi i lżejsi zawodnicy zyskiwali na starcie bonifitakty.
Po losowaniu stron wiedzieliśmy, że pierwszą połowę gramy pod wiatr, który momentami był porywisty i utrudniał grę. Od początku zawodnicy Marcina Szota ustawili się mocno defensywnie i praktycznie całą jedenastką przyjmowali nas na swojej połowie licząc na kontry i szybkie skrzydła. Pomimo iż to nasi gracze dłużej utrzymywali się przy piłce to pod naszą bramką było nieco groźniej, nie były to jednak jakieś dogodne sytuacje, raz kapitan Orła - S.Sienicki uderzył w boczną siatkę, jakieś 2-3 metry obok słupka. Po chwili dwaj zawodnicy Orła odebrali piłkę naszemu kapitanowi - R. Grzesiakowi i niezłą sytuację miał Dziak, ale że był fatalnie dysponowany w tym meczu to i w fatalnym stylu zakończył tą akcję.
Ostoja miała świetna sytuację do objęcia prowadzenia - Stefanik tuż przed polem karnym został powalony przez Szota, a z 17 metrów niezbyt dobrze przymierzył Sławek Wojdyła, który przyznał po meczu, że przy strzale poślizgnął się. Po chwili ciekawy i zaskakujący strzał oddał Stefanik, zmierzającą pod poprzeczkę piłkę wybił na korner Jarecki. Po chwili źle wyrzucili aut gracze Orła, piłkę przejął R. Grzesiak i będąc w pełnym biegu został powalony - szkoda, bo wydaje się, że wykorzystałby on gapiostow obrońców i mógł wyjść sam na sam z bramkarzem. W 30 minucie obejmujemy prowadzenie - na prawym skrzydle Rachowicz zakręcił M.Szotem, następnie dośrodkował - Wilisowski źle wybił piłkę - wprost pod nogi Wojdyły, który precyzyjnym strzałem dał nam prowadzenie. Kilka chwil później znów mieliśmy remis - Orzeł miał rzut wolny z okolic środka pola - piłkę wybili nasi obrońcy, a przed polem karnym Osika przyjął futbolówkę i uderzył bez namysłu, a piłka z pomocą wiatru wpadła do naszej bramki. Tuż przed przerwą nasza drużyna ponownie objęła prowadzenie - z narożnika pola karnego uderzył debiutujący w naszej drużynie M.Krajewski, a piłka pomimo interwencji obrońców i bramkarza wpada w okienko bramki Orła. Druga część to gra z wiatrem naszej ekipy, zaraz na początku R.Grzesiak na prawym skrzydle kiwnął dwóch zawodników Orła, dograł do Wojdyły, ten uderzył dobrze, ale stojący tuż przed linią Czerkowicz wybił ją. Sławek próbował dwukrotnie również z rzutów wolnych z dalszej odległości, ale bez skutków. W 66 minucie taktyka naszej drużyny legła w gruzach - niepotrzebnie dał się sprowokować S.Grzesiak i dostał czerwoną kartkę. Wiadomym było, że trzeba będzie się cofnąć i mądrze bronić, ale jak się okazało obawy były bezpodstawne, bo Orzeł kompletnie nie był przygotowany na taki obrót spraw, że sam musi prowadzić grę - przez 30 minut (wraz z doliczonym czasem gry) miejscowi oddali jeden groźny strzał z rzutu wolnego z 20 metrów. Poza tym zabierali się do nas jak pies do jeża nie mając pomysłu na przeprowadzenie akcji.

Reasumując - zdobywamy 3 punkty na ciężkim terenie grając pierwszą połowę pod wiatr i 30 minut w osłabieniu, co przy wynikach innych meczy sprawia, że awansowaliśmy na drugie miejsce.
Warto przypomnieć, że graliśmy bez 4 zawodników mających pewne miejsce w składzie na jesień: J.Malikowski, W.Kaleta, J.Podgórski i J.Śliż - z różnych względów nie mogli oni zagrać w tym meczu.
Dwa zdania o "kibicach" Orła - jeździmy po różnych stadionach i miejscowościach, aby rozgrywać mecze, ale takiej ilości obelżywości i przekleństw do zawodników, trenera, czy nawet prezesa klubu nie spotkaliśmy nigdzie. Legendy znalazły swoje odzwierciedlenie - a kwintesencją było oplucie Sławka Wojdyły w twarz przez kibica Orła. Wiemy, że futbol to emocje, ale te należy utrzymać do końca i potrafić przyjąć porażkę.
Trenujemy we wtorek i czwartek o 17.30 na stadionie, kolejny mecz o 16 w Kołaczycach z Jasiołką Jaśliska.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości